spuszczając się ku morzu w Hiszpanji, w okolicach Malagi, mającej już afrykański charakter, miałem podobne wrażenie, choć nie tak piękne, bo w motyle barwy mniej bogate. Pierwszy rzut oka na wyspę, a głównie na Palermo nie odpowiada oczekiwaniu. Starość skał i brak harmonji w linjach natury, konturach i zarysach to sprawia, ztąd pewne ubóstwo piękności, które czuć daje, że mimo wszystkiego Neapol zawsze pozostanie Neapolem; że on jak Apollo natury w harmonji boskiej, z helleńska uśmiechnięty, zawsze pierwszym pozostanie. Na pierwszy rzut oka, jak dwie kulisy ujmujące Palermo, wychodzą z morza dwa skaliste potwory o mamutowych kształtach, jeden to sławny Monte Pellegrino z grotą św. Rozalji patronki miasta, dźwigający jej z dali błyszczący posąg, z daleka zdający się być boromejskich rozmiarów, drugi — cap Zaffarano, wybiegający w daleką dal nad smugi morza i osadzony raptem nad głębią ostrą piersią, ni to miecz z kła nosorożca zatknięty olbrzymio, pierś jego ostra i szorstka prześlicznie przecina jednostajności fal i nieba. W pośrodku tych kulis czworobok śnieżnych domostw nad niemi parę wieżyc, i kopuł, to Palermo, na które tak czekało oko. Przy odjeździe, niknąc, daleko piękniej wygląda przepadając w toniach, niż z nich się wyłaniając. Ulice miasta szerokie i regularne, ozdobione suchotniczemi posągami hiszpańskich Filipów, z pięknego brązu połyskującego z koryncka, dzieli się miasto na cztery dzielnice, główna arteria Toledo, czyli Corso, smutnie przypomina Toledo Neapolitańskie, i Corso Rzymskie dla mnie pierwszą i ostatnią z ulic świata. Rzut oka jednak od początku ..... aż do
Strona:Władysław Tarnowski - Przechadzki po Europie.djvu/61
Ta strona została skorygowana.