Strona:Władysław Tarnowski - Przechadzki po Europie.djvu/69

Ta strona została skorygowana.

raczej postrachem niż miłością, odstrachem złego niż zachętą dobrego, nie ten to słodki i miłościwy Jezus z katakumb Rzymskich, z jagnięciem u ramion, nie ten Fra-Angelica Pan miłościwy, gładzący niezgładzone. — — Główny jednak cel mój to zabytki greckie i Sycylji.
Koleją żelazną opuszczam Palermo — wtedy dopiero można objąć cały wdzięk niewypowiedziany tej wyspy, gdy pociąg wąwozami zieloności wić się zaczyna po nad morzem, przepadając w lasach i tunelach, z których wylatuje ciągle, by nowe piękności odsłonić oku; im dalej się zagłębia w kraj, tém kraj piękniejszy, a rzut oka na niknące skały Palermo nie do opisania! Kłosy już pełne i schylone kołyszą się polami, wąsate jęczmiona i wysokie żyta, klasyczne oliwy gonią w niebo, a choć początek Kwietnia, na niebie sady oblepione pszczołobrzękim kwiatem, a łąki i gaje potrząśnięte dużemi koralami poziomek — ta droga przypomniała mi wyspę Corfu, królowę wysp całego świata, której nie dostoi Sycylija, tak jak jej oliwom szeroko-ramiennym, w kulisty konar nieustannie inaczej krajobraz ujmującym, nie dotrzyma oliwka Sykulska. — W parę godzin kolej ustaje, zastąpiona fatalną pocztą, dla bezpieczeństwa eskortowaną przez półtora żołnierza o zbojeckiej minie i czuprynie, który z gorliwości swej służby pieszym wędrowcom nie broni stawać na stopniach karety, i tak sobie całémi milami ułatwiać drogę, aż dokąd ich droga nie zejdzie od gościńca. Na to odpowiadają zdziwionym podróżnym, tonem naszych włościan: taka wże ustanowa — — podobnie