Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/106

Ta strona została przepisana.

czasowej Rady Stanu, pisał tak: „Aby ocenić pożyteczną działalność kółek rolniczych dosyć jest cofnąć się wstecz o 15—20 lat. Nie takie to przecie dawne dzieje, czy się komu wtedy śniło o takim postępie w drobnych gospodarstwach, jaki mamy obecnie? Działalność kółek więcej robi niż to się niejednemu zdaje, bo, jak wiadomo, choć do kółek należy drobna część gospodarzy — to jednak od nich uczą się inni”.
„Od czasu jak się z kółkiem zacząłem poznawać — pisał Józef Szeląg z pod Nałęczowa — stodółka moja co rok robi się szczuplejsza, że myślę o przystawieniu jakiejś szopy, bo przy zbiorze z pola trzeba prawie wśród żniw parę kóp wymłócić, albo szukać komornego u sąsiada”.
Gospodarz Archaniołowicz z ziemi Lipnowskiej tak znowu pisał: „Całą duszą oddany jestem tej jedności i oświacie, jaka idzie przez kółko i mam przekonanie największe, że im więcej nauki zastosuję do swego gospodarstwa tem więcej korzyści odniosę, a nawet myślę, że ze swego 4-ro morgowego gospodarstwa (z tego półtorej morgi pod budynkami i nieużytkami) będę mógł wypracować utrzymanie i dla rodziny, a nie głodować, jak było dotychczas”!
Wreszcie podaję dwa głosy gospodarzy, wypowiedziane z okazji piątej rocznicy działalności kółek: Jan Wierzchoń powiada: „W piątą rocznicę kółek uchwaliliśmy w swojej wsi pobudować szkołę dla dzieci. To postanowienie w naszem kółku będzie największem uświęceniem dla nas—pięcioletniej działalności kółek.”
A Szczepan Wróbel, z tych samych okolic, z pod Lubartowa, tak się odezwał: „Na pamiątkę pięciolecia