Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/139

Ta strona została przepisana.

dowane, a celom ogólnym służące, że zwłaszcza po miastach wspaniałość tych domów jest nieraz królewska? Ale proboszcz liskowski umiał jakoś wątpliwości rozpraszać. Do zwózki materjałów i rozmaitej innej pomocy stawili się, z wyjątkiem 3-ch, wszyscy gospodarze,—ta bezpłatna pomoc sprawiła, że koszt rzeczywisty domu spadł do 8 tysięcy. Zkąd się wzięły te pieniądze, jakiemi staraniami udało się dzieło doprowadzić do końca—zbyt długoby o tem opowiadać. Dość, że dom piętrowy, choć obciążony długiem kilku tysięcy rubli, stanął. Dom był przepisany na własność kasy pożyczkowej, która przejęła zobowiązanie, ściągając od umieszczonych w domu stowarzyszeń komorne. Naprzykład zakłady tkackie płaciły 200 rubli, stowarzyszenie spożywcze 184 ruble, maślarnia 180 rs.
Potęgą jest myśl ludu i wola ludzka zjednoczone we wspólnym wysiłku! A tembardziej społeczna myśl i społeczna wola!

Warto tu przytoczyć słowa wypowiedziane przez jednego z włościan podczas pamiętnej dla parafji uroczystości otwarcia domu ludowego:[1] „Szanowny ksiądz proboszcz — rzekł gospodarz — ździwiony pewno, że się tu znajduję, bo przecież wszystkim wiadomo, że należałem do tej gromady „niewiernych Tomaszów”, co nie wierzyli, aby tak piękny gmach mógł stanąć, nie wierzyli, aby nam taki dom był potrzebny, a nawet z boleścią w duszy muszę przyznać, że należałem do tych, co zniechęcali innych. Dziś przejrzeliśmy: widzi-

  1. Podaję, jak i nie które inne wiadomości o Liskowie, podług książeczki M. Moczydłowskiej, pod tytułem „Wieś Lisków”.