Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/143

Ta strona została przepisana.

Czego to jeszcze nie dokonano w Liskowie, już chyba nic więcej głowa nie wymyśli — powie kto z czytelników, widząc taki długi wykaz stowarzyszeń i zakładów. Ale współczujące serce proboszcza liskowskiego widziało w życiu to, co było do zrobienia, myśl jego ruchliwa wciąż nowe zadania odkrywała. Oto powstaje w Liskowie Gniazdo Towarzystwa opieki nad dziećmi. Takie Towarzystwo działa w Warszawie, ale jego robota może być prawdziwie skuteczna, gdy wieś polska okaże mu współdziałanie. Pierwszy bodaj w kraju Lisków to zrozumiał. Parafja przyjęła 30 sierot na wychowanie. Dzieci porozmieszczano po rodzinach gospodarskich, kilku chłopców zostało usynowionych przez swoich opiekunów, reszta zaś pod dobrym wpływem otoczenia wyrosła zdrowo i na pożytek społeczeństwa. Oprócz tego przyjeżdżają z Warszawy do Liskowa chłopcy na naukę tkactwa i zabawkarstwa. Wspomnieć bowiem trzeba, że w Liskowie jest i osobny zakład zabawkarski. Kilku robotników i chłopców uczących się wyrabiają zabawki drewniane, toczą, wypalają, malują na drzewie i t. p. W 1912 roku wyrobiono tych zabawek za półtrzecia tysiąca rubli. Chłopiec zarobił do pół rubla dziennie, a starszy, rubla i więcej. Z zagranicy do nas za dziesiątki tysięcy rubli szło zabawek.
Założony w Liskowie przytułek dla starców przyczynił się bardzo do poprawienia doli tych staruszków, którzy ze strony dzieci niezawsze spotykali się z należną opieką.
Jak wśród gospodarzy parafji rósł zapał do dzieł stwarzanych przeważnie przez proboszcza — świadczy