Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/147

Ta strona została przepisana.

Gospodarze uprawiają te rośliny, które w danych warunkach gleby najlepiej się udają, i które w danych warunkach zbytu najlepiej się opłacają. Miałem możność pochodzić po polach tamtejszych i stwierdzić bardzo staranne pielęgnowanie roślin podczas wzrostu i bogato zapowiadające się urodzaje. Podziwiałem piękne drzewa owocowe przy drogach, nigdzie gałęzi uszkodzonej nie zauważyłem. Drzewka przydrożne strzeżone są przedewszystkiem przez oświatę: już w młodocianych latach dzieci na ławie szkolnej mają wszczepione poszanowanie drzew cudzych. Ponieważ jednak wszędzie trafić się mogą wyrzutki,—zarówno drzewka, jak i owoce na drzewach przydrożnych, strzeżone są przez osobne ustawy: za połamanie drzewka wsadzają na miesiąc do więzienia, za kradzież owocu za pierwszym razem 80 kop. kary, lub 3 godziny kozy, za drugim razem 8 rubli kary, lub dzień kozy, za trzecim — 40 rubli, lub miesiąc więzienia.
Hodowla w Sanach stoi naogół niżej, niż rolnictwo; mniejszą do niej przywiązują wagę, naturalnie bowiem warunki kierują wytwórczość w inną stronę. Na miejscu istnieje spółka poprawy hodowli bydła, żywienie prowadzone jest dość prawidłowo.
Postępowe rolnictwo, a ztąd wysokie plony, otrzymywane przez tamtejszych gospodarzy, nie rozwiązują jednak „tajemnicy” ich dobrobytu, o którym świadczą wspaniałe nieraz zabudowania, dostatnie urządzenie mieszkań, duża ilość służby i t. p. Rozwiązanie zagadki dobrobytu gospodarzy w Sanach, i wielu innych wsiach czeskich, tkwi w przysłowiu: „gromada — to wielki człowiek”. Prawda zawarta w tem przysłowiu,