Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/152

Ta strona została przepisana.

Tak jesteśmy zgłodniali tej szczęśliwej przyszłości, że chyba w powszechnym porywie pracy dla dobra wszystkich rodaków, dla całej Ojczyzny, dogonimy prędko we wszystkiem dobrem najdalej w niem posunięte narody.


ROZDZIAŁ TRZYNASTY.
„Nie rzucim ziemi, zkąd nasz ród”.

Bracia nasi z zaboru pruskiego, czyli z tej części Polski, która przy rozbiorach Ojczyzny zagarnięta została przez Prusaków, od dłuższego już czasu toczą walkę „na śmierć i życie” o ziemię. Bowiem Prusacy zawzięli się tę podstawę dla istnienia narodu wydrzeć nam. Z początku zdawało się tamtejszym władcom, iż będą mogli łatwo przerobić Polaków na Niemców. Jakgdyby naród, ze swą od wieków wiarą, własną piękną mową ojczystą, z przeszłością, w wielu czynach pełną chwały, i wolą do samodzielnego bytu — można było przemalować, jak martwy szyld sklepowy z czerwonego na zielony.
Nie wskórały nic zamachy głównego kierownika rządów pruskich Bismarcka na wiarę naszą, na mowę polską; przetrzymali bracia nasi dzielnie wszelki ucisk przeciwko odrębnym naszym prawom — tedy zawziął się ten „żelazny”, jak go nazywano, człowiek i „postanowił” Polakom wyrwać z pod nóg ziemię. Dawne polskie ziemie — Prusy Królewskie, z Gdańskiem, do którego szło Wisłą zboże z Polski, i tak zwane Księ-