Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/156

Ta strona została przepisana.

obrazku w gazetach z całym kramem pokazywano, jako obraz skrzywdzonego włościaństwa polskiego.
„Istniało głębokie przekonanie — powiada Bernhardt, — że to prawo złamie przewagę Polaków. Tak się jednak nie stało”. Czy to świadectwo uczonego Niemca, który może nie jest z tych najgorszych, ale nas wcale nie miłuje, nie jest prawdziwą chlubą dla naszych rodaków z zaboru pruskiego? Już w 4 lata po tem „prawie” osadniczem uciekli się biedni Niemcy pod skrzydła nowego „prawa”, jeszcze bardziej bezprawnego. „Drogą wolnego kupna nie możemy dalej zaspakajać naszej potrzeby co do ziemi—i ztąd wypływa konieczność z punktu państwowych interesów dania Komisji kolonizacyjnej prawa wywłaszczania” — temi słowy naczelnik państwa uzasadniał potrzebę nowych wyjątkowych środków w walce z Polakami.
I oto wydał rząd pruski w 1908 roku uchwaloną również przez sejm ustawę o wywłaszczeniu. Zaiste, tego jeszcze brakowało. Rząd miał odtąd prawo zmusić właściciela do sprzedania majątku za oznaczoną przez siebie cenę. W kilka lat później rząd pruski po raz pierwszy skorzystał z tego „prawa”, rugując z kilku majątków właścicieli polskich.
Tak to „biedni” Prusacy nie mogli sobie z nami w żaden sposób dać rady: co wyciągnęli dłoń, by schwytać „polskiego jeża” — to trafiali na ostre kolce samoobrony, że czuli się zmuszeni aż „wywłaszczeniowe”, rzeczywiście grube pod każdym względem, rękawice nakładać. A bracia nasi skrzyknęli się do obrony ziemi, stanął do wielkiej sprawy narodowej społem — chłop, ksiądz i pan, i udali się zwarci w bra-