Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/158

Ta strona została przepisana.

skiem, które miało kilkanaście oddziałów w różnych okolicach i mogło w ten sposób skupić niemal wszystkich większych posiadaczy ziemskich. Gdy wybuchła ostra walka o ziemię, stowarzyszeni ziemianie wzmogli swoje usiłowania ku nauczaniu się wzajemnemu i wkrótce poprawili swoje gospodarstwa tak, że dziś słyną one na wszystkie ziemie polskie. Lepsze tam są naogół warunki do gospodarowania, niż u nas, naprzykład w Królestwie Kongresowem, ale ziemia, prócz niektórych okolic, nie jest znowu taka z natury żyzna, trzeba było wielkiego starania i nakładu pieniężnego na rozmaite ulepszenia, żeby urodzajność doprowadzić do dużych zbiorów. Ażeby ratować zagrożone majątki więksi właściciele założyli w 1902 roku stowarzyszenie pod nazwą Związek ziemian. Zagrożone majątki Związek bierze pod swój zarząd i najczęściej przez dobre gospodarowanie „stawia właściciela na nogi”. W wypadkach trudniejszych część majątku odprzedaje się polskim właścicielom. O tym Związku powiada Bernhard: „Niemcy, którzy dążą do nauczenia się wielu rzeczy od Polaków, odnośnie ich umiejętności prowadzenia walki o ziemię, jeszcze nie próbowali naśladować Związku”. A dalej opowiada, że gdyby nawet spróbowali, nie osiągnęliby napewno takich wyników, bo właściciele Niemcy w Poznańskiem, pochodzący z rozmaitych stron, nie potrafiliby tak się zbliżyć, by powierzać swoje interesy prywatne opiece ogółu.
Drobna własność ziemska zwarła się naogół z właścicielami folwarków w usiłowaniach poprawy gospodarstw. Małorolni zjednoczyli się w organizacji kó-