Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/169

Ta strona została przepisana.

końcu nie mógł dać sobie rady, oglądał się za Polakiem nabywcą gorliwie i przewlekał ze sprzedażą, czując całą hańbę oddania ziemi w ręce Komisji. Taki zawsze chciał skorzystać z pomocy, którą jego sumieniu narodowemu okazać mogła polska robota społeczna. Pomoc taka była należycie obmyślana i przeprowadzana. Nie żadna łaska i nie żaden datek. Pomoc polska przychodziła ze społecznym pieniądzem — i płaciła za ziemię tyle może nieraz, co Komisja.
W rok po Komisji kolonizacyjnej powstał w Poznaniu Bank Ziemski, towarzystwo akcyjne, liczące w dwadzieścia lat po założeniu 4 miljony marek kapitału zakładowego. Ten Bank w przeciągu 20 lat rozparcelował pomiędzy polskich włościan około 70 tysięcy morgów ziemi. Ale w pierwszych latach swej działalności Komisja kolonizacyjna sporo kupowała ziemi od Polaków — i w rezultacie do roku 1896 walka wypadła na naszą niekorzyść. W późniejszych latach Komisja coraz to więcej musiała nabywać od Niemców, bo Polacy sprzedawali w razie potrzeby swoim instytucjom parcelacyjnym, a znowu Niemcy złakomieni na wysokie ceny, płacone przez Komisję, chętnie się do niej zwracali z propozycją sprzedaży majątków. Grozili przytem, że jeżeli Komisja nie zapłaci im żądanej ceny, to sprzedadzą majątek niezwłocznie Polakom, przytem takie propozycje, jak stwierdza Bernhard, robione były często w zimie, kiedy trudno było ocenić pokryty śniegiem majątek. Tak więc Komisja zadawalniać się musiała później przeważnie ziemią z rąk Niemców nabywaną.
Rodacy nasi prócz kilku wielkich Banków, pro-