Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/29

Ta strona została przepisana.

rolników pracowania w stowarzyszeniach—to czyż my, z utęsknieniem, ale nieraz może i z pewnym lękiem myślący o trudnościach pierwszych lat pracy po powrocie, mamy się wyrzec tej potężnej siły, która nam wiele dopomoże, gdy ją poznamy i należycie wykorzystamy? Rząd polski z pewnością poczyni wszelkie zarządzenia, aby rolnikom ułatwić zrzeszanie się, czyż tylko nasza nieświadomość i nieumiejętność ma stanąć na zawadzie ku wykorzystaniu potężnej dźwigni odrodzenia placówek pracy i gospodarczego stanu kraju całego? Rozważajmy tedy tę ważną dziedzinę wysiłków ludzkich, z tą myślą, że przygotowujemy się do pracy w odrodzonej Ojczyźnie.
Od paru dziesiątków lat zmieniły się bardzo warunki gospodarowania na roli. Naogół zadanie rolnika stało się trudniejszem — wymaga ono dziś większej nauki, większej obrotności handlowej—i koniecznie umiejętności działania społem.
Jeszcze przed kilkudziesięciu laty rolnicy w naszej części świata, niewiele wiedząc zgoła z dziedziny tak dziś rozwiniętej nauki rolniczej, ani się interesując tak bardzo tem, co się z rolnictwem dzieje po innych krajach, chyba z najbliższego jakiego Pacanowa dowiadując się o widokach na ceny wytworów rolnych, trwali sobie spokojnie w dosyć prostej pracy, tu i owdzie zaledwie jednocząc się dla wspólnych narad w Towarzystwa Rolnicze. Zasiewano, gdzie były odpowiednie warunki, najwięcej zboża, ceny były niezgorsze, nie potrzeba było wysilać głowy ani na głębszą naukę rolniczą, ani na rozmaite przemyślności handlowe, nie było też jeszcze konieczności organizowania