Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/62

Ta strona została przepisana.

Otóż, gdy hurtownia społeczna jest już dostatecznie wielka, zasobna, a oczywiście znająca rozmiary zapotrzebowania stowarzyszeń, może ona przystąpić do własnej wytwórczości, można powiedzieć, prawie bez ryzyka.
I oto tą drogą powstają wielkie społeczne młyny parowe, rozmaite fabryki społeczne, naprzykład świec, zapałek, mydła, zakłady wyrabiające ubrania, a więc krawieckie, szewskie i t. p., a nawet własne, do zjednoczonych spożywców należące, plantacje w południowych krajach — kawy, herbaty, a także innych surowców, niezbędnych do fabrycznego przygotowania przedmiotów spożycia.
Spożywca — w gromadzie — w wielkiej bardzo gromadzie, zjednoczony przez setki stowarzyszeń spożywczych, potężny już jako kupiec przez swoją hurtownię, która ma do obrotu pieniądze od wszystkich należących do niej stowarzyszeń, dochodzi wreszcie przez wytrwałe i umiejętne wysiłki do tego, że staje się wytwórcą dla siebie. Omija rzeszę pośredników, przy najwyższym rozwoju stowarzyszeń omija prywatnego przemysłowca, który mu dotychczas prawie dyktował ceny, i dostarcza sobie niemal wszystko po cenach „własnego” kosztu. Jest to więc trzeci, najwyższy stopień, w tej działalności zjednoczonego spożywcy.
Daleka to droga i żmudna, ale że przejść ją można — przykładem nam dziś najbardziej oświecone kraje, naprzykład — Anglja.
Ciekawem jest, że zasady, któremi się rządzić powinny stowarzyszenia spożywcze wymyślone zostały i znakomicie przeprowadzone przez kilku ludzi, jak to