Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/63

Ta strona została przepisana.

się mówi, zupełnie prostych, nie uczonych. A jednak ci ludzie będą znani w dziejach — po wieczne czasy.
Siedemdziesiąt trzy lata temu, w 1844 roku, kilku robotników angielskich, pracujących w warsztatach tkackich, w małem miasteczku, jak to się mówi „zapadłej dziurze”, pod nazwą Rochdale (czyta się Roczdel), skłoniwszy do wspólnego dzieła na razie dwudziestu kilku towarzyszów, przystąpiło do założenia własnego sklepiku. Dokuczyła im bieda, trapiąca bardzo w tych czasach robotników, dokuczył im wyzysk sklepikarzy, więc postanowili z drobnych oszczędności, stopniowo ciułanych, zaczątek własnego społecznego sklepiku utworzyć.
I przed nimi podobne sklepy bywały w niektórych miejscowościach Anglji zakładane—i po nich—w przeciąg tych kilkudziesięciu lat, a zwłaszcza w ostatnich kilkunastu, setki takich stowarzyszeń spożywczych powstało we wszystkich prawie krajach — i żadne z nich nie jest tak pamiętne, jak to właśnie Roczdelskie. Toć niemal książki całe są o niem w różnych językach popisane. Albo kiedy przed kilkunastu laty w jednem z dużych miast angielskich odbywała się międzynarodowa narada (kongres) najuczeńszych i najdzielniejszych pracowników, działaczy społecznych, ze wszystkich krańców świata, bo i z Ameryki, a wielu z nich, a bodaj wszyscy, znali i najpiękniejsze okolice rozmaitych krajów i wspaniałe budowle wielkich miast, i co tylko jest w świecie godnem podziwu — nie było im obcem, — to jednak ci wszyscy ludzie, wraz z towarzyszami swymi Anglikami, znaleźli przyjemność w odbyciu zbiorowej wycieczki do owej „dziury” Rochdale,