Strona:Włodzimierz Stebelski - Roman Zero.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.

„Co nam do tego, jak się zresztą bawi
Żona, starego męża kochająca.
Ale dla misji, co hrabinę trawi,
Trzeba nam złożyć z jakich pół tysiąca.
Wiceprezesie! to nasz los poprawi,
Opieka dla nas urośnie gorąca,
I grunt „Porfiru“, firmę, da nam hrabia —
Czyliż nie wiemy, co potęga babia?“

„Ha, czy nie wiemy?“ — Krywełło zawoła —
„Wszak mi w Melbourne Amazonka żywa
Raz na mityngu zdjęła wieniec z czoła,
W brzuch mi dwie strzały wpakowała zgoła.
W brzuch mi strzeliła i wyjść już nie zdoła!“
Tumanek słodko szepnął: Casta diva!
Jeden Gozdawa tylko cicho siedział,
Jakby najwięcej o bab mocy wiedział.

Westchnął i haustem cios wspomnieniu zadał..
Stół już wyglądał jak pobojowisko;
Jeden Krywełło jeszcze w drzenie wpadał,
Pchając kapłona w dzikich strzał siedlisko;
Tumanek wszystko, co wiedział, wygadał,
Całe cytatów wypalił ognisko —
Szlachcic nareszcie wyliczył banknoty,
Most dla „Porfiru“ i Kąkola złoty.