Strona:Włodzimierz Stebelski - Roman Zero.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

Przecież w kodeksie niema kary na to,
Ni też opinja o to nie zapyta,
Jaką infamją i jaką zapłatą
Grunt okupiony — niech tylko zakwita! —
Więc dzierżąc w ręku karteczkę skrzydlatą
Zaśmiał się głośno czelny jezuita
I w tem zrządzeniu szuler i zuchwalec
Ujrzał zapewne Opatrzności palec!

„Ha jest tu wszystko!“ rzekł do siebie cynik.
„Miłośna spowiedź mdleje w tym bilecie;
Jest tu pragnienia wydzierzgany wynik
I jest tu blade melancholji kwiecie,
Z najczulszych zdjęte romansowych klinik,
I nić zielona nadzieji się plecie —
I to, że twierdzy tej królowa senna
Jest w swym afekcie niezłomna, niezmienna!“