Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

„Armja Kawalerów Wiernych”, jak szumnie nazywało się wojsko Różyczki, przeciągała gościńcami Krymtatarji, nie zatrzymywana nigdzie przez pułki króla Padelli, które niedawno wyruszyły pod jego wodzą na daleką wyprawę wojenną. Armja ta składała się z samych oficerów, a zaledwie kilkunastu żołnierzy.
Prawie wszyscy jej przedstawiciele cierpieli na podagrę i reumatyzm, trzeba było więc co kilka wiorst wypoczywać po oberżach i domach zajezdnych, gdzie przy kufelku rozpoczynali przyszli dygnitarze i magnaci nowe zwady i kłótnie.
Nareszcie dnia jednego przybyli do posiadłości, należącej do potężnego hrabiego Brodacza Pancernego, który wprawdzie dotychczas nie oświadczył chęci przyłączenia się do „Armji Wiernych”, ale mógł się dać nakłonić do zawarcia z nią sojuszu wobec jawnej nienawiści, jaką żywił dla króla Padelli. Ogólnie było wiadomem, że Brodacz Pancerny utopiłby Padellę w łyżce wody.
Kiedy „Armja Wiernych Kawalerów” zadzwoniła do żelaznych wrót, broniących wstępu na dwór Brodacza Pancernego, pan zamku kazał powiedzieć przez swego lokaja, że wkrótce przybędzie złożyć Jej Królewskiej Wysokości swoje uszanowanie. Był to rycerz bardzo gwałtownego temperamentu, a tak niepospolitej siły, że hełm jego stalowy z trudem unieść mogło dwóch tęgich murzynów, postępujących trzy kroki za nim. Ujrzawszy królewnę Różyczkę, Brodacz Pancerny rzucił się z takim impetem na kolana, że aż ziemia jęknęła przed nim, i rzekł:
— Dostojna Pani i władczyni! Godzi się przedstawicielowi najpierwszego w Krymtatarji rodu oddać cześć głowie ukoronowanej. Uznając bowiem