Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

godziny! Cały świat utopię w morzu krrwi! Ha! ha! dumna królewno! jeszcze się ugniesz pod straszliwą zemstą Brodacza Pancernego!
Po tych strasznych słowach jednem kopnięciem swej potężnej stopy wyrzucił biednych murzynów na kilkanaście metrów w górę i, rycząc jak tur raniony, wybiegł. Czarna broda jego miotała się przed nim, jak złowroga chmura, niosąca w sobie śmierć i przerażenie.
Słysząc okropne słowa obrażonego hrabi i widząc, jak butem wali jak w piłkę nożną w grzbiety Bogu ducha winnych murzynów, „Armja Wiernych”, omal na miejscu nie zginęła z przerażenia. Obawy jej nie były bezpodstawne, bo ledwie zgrzybiali rycerze opuścili posterunek przy żelaznej bramie i uszli ćwierć mili drogi, już na gościńcu ukazał się zbójecki wojownik na czele bandy drabów równie strasznych, jak ich dowódca. Banda ta rzuciła się z rykiem na stronników Różyczki i zaczęła ich kłuć, tratować, rąbać, wiązać i kneblować. Nie minął kwadrans, i cała „Armja Wiernych” była już w puch rozbita i zniesiona doszczętnie.
Królewnę pojmano żywcem. Straszliwy Brodacz nie chciał nawet spojrzeć na nią, wrzasnął tylko do swoich siepaczy: „Hej, dawać tu wóz drabiniasty, związać tę białogłowę i odwieźć ją w podarunku Jego Królewskiej Mości Padelli I”.
Do cennego swego daru wierny i miły wąsal dołączył list, w którym zapewniał Padellę, że codziennie wznosi korne modły do tronu Najwyższego, by zachować w najlepszem zdrowiu króla i jego rodzinę. Przy końcu listu nadmienił, że przybędzie wkrótce na dwór królewski, by złożyć hołd swemu królowi i panu, i zapewniał go o dozgonnej swej wierności. Ale Padella był zanadto chytrym wrób-