Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

sadzanej klejnotami korony, w której władca Paflagonji obowiązany był ukazywać się zawsze swoim poddanym.

Portret króla Walorozy XXIV zachował się do dni dzisiejszych. Zapewne i wy przyznacie, że Jego Królewska Mość musiał być nieraz dobrze zmęczony dźwiganiem tych aksamitów, brylantów i gronostajów, i znudzony tym królewskim przepychem. Niech mnie Bóg broni, żebym miał kiedy w podobny sposób się ubierać.

Królowa musiała być za młodu miłą, przystojną dzieweczką, bo i w późniejszym wieku, choć kształty jej, jak to widzicie na obrazku, rozwinęły się trochę za bujnie, rysy jej twarzy zachowały wyraz pogodnej dobroduszności. Może trochę zanadto lubiła ploteczki, pochlebstwa i grę w karty, ale pominiemy te słabostki, które w gruncie rzeczy nie wiele robiły złego. Bratanka swego lubiła serdecznie, więc nieraz czuła wyrzuty sumienia, które uspakajała myślą, że wprawdzie mąż jej pozbawił Lulejkę dziedzictwa, lecz nie mniej jest mężem godnym czci i szacunku, a ponieważ po jego śmierci ster rządów i tak przejdzie w ręce Lulejki, więc niema czem tak dalece głowy sobie zaprzątać. Szczerem pragnieniem jej było, by Lulejka pojął za żonę Angelikę, w której kochał się bez pamięci.
Pierwszym ministrem państwa był stary dyplomata Mrukiozo; w jego to ręce złożył monarcha wszystkie interesy królestwa Paflagonii. Walorozo uważał się za bardzo dobrego króla. Wymagał tylko, by mu nie szczędzono pochlebstw, by mu dostarczano jak największej ilości pieniędzy, wydawanych na uczty i polowania, i by odsuwano od niego wszelkie troski i kłopoty. Dbając jedynie o swoją przy-