Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
WSZYSTKO DOBRE, CO SIĘ DOBRZE KOŃCZY

Nieszczęsne zmiany losu, w jakich wzrastała od kolebki królewna Różyczka, wyrobiły w niej nadzwyczajny hart duszy i siłę panowania nad sobą. Dzięki cudownej esencji, którą Czarna Wróżka natarła jej skronie, królewna wkrótce otrząsnęła się z omdlenia, ale nie zaczęła spazmować ani włosów rwać na głowie ani sukien drzeć na strzępy, jakby uczyniło na jej miejscu bardzo wiele dam; o nie — Różyczka pamiętała o tem, że powinna zawsze przyświecać przykładem męstwa i zaparcia się siebie. Więc choć Lulejka droższym jej był nad życie własne, królewna postanowiła usunąć się, by mu ułatwić dopełnienie danej obietnicy. Biedne dziewczę gotowało się pogrzebać własną dolę i szczęście dla ocalenia honoru ukochanego.
— Wiem, że żoną jego zostać mi nie wolno, ale i to wiem, że nigdy nie przestanę go kochać — mówiła do Czarnej Wróżki. — Pośpieszę do katedry, żeby być świadkiem ślubu Lulejki z hrabiną, i z całej duszy złożę im życzenia szczęścia i pomyślności. Potem wrócę do domu, rozejrzę się w skarbach i klej-