Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

notach, bo zapewne znajdzie się niejedno, czembym mogła zrobić przyjemność przyszłej królowej Paflagonji... Pamiętam z lat dziecinnych, że krymtatarskie brylanty koronacyjne uchodziły za najpiękniejsze w świecie, a ja już nigdy nie włożę ich na siebie. Będę żyć i umrę dziewicą, a gdy uczuję, że koniec mego życia nadchodzi, Lulejce tron i koronę przekażę w spuściźnie. Śpieszmy teraz na ślub jego, droga Wróżko, bo chciałabym go zobaczyć po raz ostatni. A potem... potem powrócę do swego państwa, w którem pozostanę już na zawsze.
Czarna Wróżka przycisnęła biedne dziewczątko do swej piersi i ucałowała ją z nieopisaną tkliwością; poczem przemieniła laseczkę swoją w czwórkę prześlicznych koni, zaprzężonych do wspaniałego powozu z siedzącym na koźle stangretem, i w dwóch lokai, odzianych w piękną liberję. Do powozu tego wsiadła wraz z Różyczką, a za niemi wskoczyli zaproszeni przez Czarną Wróżkę Bulbo i Angelika i zajęli miejsca na przedniem siedzeniu.
Poczciwy Bulbo był tak wzruszony niespodziewanem nieszczęściem Różyczki, że szlochał jak dziecko, nie mogąc się w żalu swym utulić.
Różyczkę wzruszył serdecznie ten objaw współczucia zacnego chłopaka, zamianowała go więc na poczekaniu wielkim księciem w państwie Krymtatarskiem i przyrzekła powrócić mu zdobyte przez Lulejkę prowincje i prywatne dobra króla Padelli.
Czwórka Czarnej Wróżki leciała, jak wicher, i wkrótce przywiozła weselnych gości do Blombodyngi.
W Paflagonji istniał zwyczaj, obowiązujący nowożeńców do podpisania intercyzy ślubnej w obecności dwóch urzędników państwowych jeszcze przed zawarciem ślubów kościelnych. Wielki kanclerz, pre-