Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
JAKO SIĘ WIODŁO KRÓLEWSKIEJ LATOROŚLI KSIĄŻĄTKU LULEJCE NA DWORZE KRÓLA WALOROZY.

Czas nam przejść teraz do księcia Lulejki, jeszcze w kolebce ograbionego z przynależnego mu dziedzictwa przez niegodziwego stryja.
Pacholę to, jak wiecie już z poprzednich rozdziałów, wzrastało w najzupełniejszej bezmyślności i wzorując się na otoczeniu, nie myślało o niczem, tylko o urządzaniu uczt i polowań, krygowaniu się przed lustrem, ujeżdżaniu ognistych rumaków i rozrzucaniu garściami pieniędzy.
Lulejka był zbyt dobroduszny i lekkomyślny, by czuć żal do stryja za pozbawienie go korony, tronu i berła. Od książki uciekał jak djabeł od święconej wody, dzięki czemu przydany mu ochmistrz mógł przez dwadzieścia cztery godziny na dobę oddawać się swemu ulubionemu zajęciu, słodkiej drzemce. Za to Wielkiemu kanclerzowi, baronowi Filistrozie, z roku na rok przeciągała się mina, bo książę Lulejka wzbraniał się zgłębiać tajniki prawodawstwa paflagońskiego, które traktował z równem lekceważeniem, jak matematykę i nauki klasyczne. Nie wszyscy profesorowie jednak uskarżali się na brak