Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ ÓSMY
O NIEPOJĘTEJ PRZEMIANIE GBURYI-FURYI I PRZYBYCIU KSIĘCIA BULBO NA KRÓLEWSKI DWÓR PAFLAGONJI

Na dworze paflagońskim uroczyste przyjęcie; lokaje snują się w liberjach, kapiących od srebra i złota, Wielki Kanclerz nałożył olbrzymią, świeżo upudrowaną perukę, gwardziści królewscy raz po raz prezentują broń i paradują w odświętnych mundurach, a Jejmość Pani Gburya-Furya od rana przyoblekła swą szpetną postać w najcudaczniejsze i najkosztowniejsze stroje. Właśnie wybrała się na dwór królewski, gdy wtem, przechodząc przez dziedziniec zamkowy, dojrzała coś błyszczącego między kamieniami na bruku i zaciekawiona posłała swego chłopca do posług (szkaradnego wyrostka, ustrojonego w stare suknie nieboszczyka jej męża źle przerobione i tak ciasne, że każdy szew zdawał się na nim pękać) i rozkazała mu przynieść ów błyszczący przedmiot. Chłopak podniósł z ziemi mały niepozorny pierścionek i kiedy go z pokornym ukłonem podawał swej chlebodawczyni, wydał jej się nagle pięknym jak cherubin. Wzięła z jego ręki pierścionek i obejrzała starannie. Była to niepozorna obrączka, o wiele za mała na jej stare, zgrubiałe palce. Lekceważącym ruchem wsunęła ją do kieszeni.