me łoże i przyrządzała kurczę pieczone i galaretkę malinową.
— O tak, moja! — wykrzyknęła Rózia — i zawsze, proszę Jego Wielmożności, naprawiałam bieliznę Jego Wielmożności — dodało niewinne dziewczę, rumieniąc się z radości pod rozkochanym wzrokiem Lulejki.
Nieszczęsny Bulbo, pałający ciągle jeszcze miłością do Rózi, usłyszał te słowa, dojrzał tkliwe wejrzenia, rzucane przez dzieweczkę na Lulejkę, więc ryknął z bezsilnej wściekłości i rwał garście włosów ze łba i ciskał je o posadzkę, tak że wkrótce wszystkie dywany były niemi pokryte. Szkandela wysunęła się z rąk Rózi i leżała na podłodze; a Rózia, widząc, że obaj książęta zaczynają znowu doskakiwać sobie do czubów, wymknąła się z komnaty.
— Wyłaź mi zaraz z kąta, głupi, gruby mazgaju! — zawołał Lulejka — zaraz ci przyślę sekundantów za to, żeś się ośmielił obrazić najsłodszą moją Rózię! Jak ci uszy obetnę, odechce ci się, nędzniku, napastować oblubienicę księcia Lulejki, prawowitego władcy Paflagonji!...
— Ona nie jest oblubienicę Lulejki, ona jest oblubienicą Bulby! — ryczał Bulbo. — Ona będzie moją żoną, musi być moją żoną — ona, albo żadna!
— Jesteś zaręczony z moją kuzynką! — wrzasnął Lulejka.
— Kpię sobie z twojej kuzynki!
— Odpowiesz mi za tę obelgę! — krzyknął rozwścieczony Lulejka.
— Zabiję cię!
— A ja cię nadzieję na mą szpadę, jak kurczę na rożen!
— A ja ci dziurki w nosie powystrzelam!
— Jutro poślę ci moich sekundantów!
— Jutro przeszyję cię kulką na wylot!
Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.