— Pani będziesz spać dziś ze starą Tinker — mówił sir Pitt do Rebeki — macie łóżko szerokie, dwie osoby wygodnie spać mogą; lady Crawley na niem umarła. Dobra noc.
Sir Pitt oddalił się zalecając usilnie, Rebece żeby była gotową na piątą godzinę z rana. Mistress Tinker, z lichtarzem w ręku, przeprowadziłem uroczyście Rebekę przez długi szereg salonów i zatrzymała się na koniec w pokoju, w którym lady Crawley po raz ostatni usnęła. Grobowa powierzchowność tej komnaty nasuwała nie tylko myśl że lady Crawley wyzionęła w niej ducha, ale można było nawet myśleć że duch jej nie przestał dotąd tam zamieszkiwać. Rebeka zaglądała ciekawie we wszystkie zakątki, odmykała szafy, wysuwała szuflady, wąchała próżne flakony, przypatrywała się najnędzniejszym malowidłom porozwieszanym po ścianach, korzystając z tego że stara Tinker zatopiona w pobożnych modlitwach, zdawała się nie zwracać na nią uwagi.
— Nie chciałabym za nic — mówiła Tinker skończywszy pacierze — zasnąć na tem łóżku, nie zrobiwszy pierwej rachunku sumienia.
— Ten pokój wygląda doprawdy — odrzekła Rebeka — jakby w nim było ze dwanaście upiorów. Opowiedźcie mi wszystko co tylko wiecie o lady Crawley, jej mężu i o całej rodzinie; wszystko tu wydaje mi się bardzo interesujące, moja kochana mistress Tinker.
Ale stara Tinker nie łatwo dawała się wyprowadzić w pole, zrobiła więc uwagę że do łóżka idzie się dla tego żeby spać, ale nie po to żeby rozmawiać. Jakoż
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/105
Ta strona została uwierzytelniona.
101