Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.
109

skich opiętych sukniach, sztywne jak wieże, z lokami spadającemi na szyję. Gorsetów nie widziałam wcale.
„W jednym końcu sali wznoszą się czarne, dębowe dziwnie niezgrabne schody, z przeciwnej strony wielkie drzwi, ozdobione głowami jeleniem, prowadzą do sali bilardowej, do bibljoteki, do wielkiego salonu z żółtem obiciem i do pomniejszych pokojów mieszkalnych. Na pierwszem piętrze naliczyłam do dwudziestu sypialnych pokojów; w jednym z nich pokazują jeszcze łóżko, na którem spała królowa Elżbieta.
„Moje uczennice oprowadzały mnie wszędzie. Okna szczelnie pozamykane, a ztąd brak światła, nadaje temu domowi tak ponurą fizjonomję, że przy każdem otwarciu wewnętrznych okiennic spodziewałam się jakieś widmo zobaczyć.
„Mój pokój znajduje się na drugiem piętrze i z jednej strony dotyka do sypialnego pokoju moich uczennic, a z drugiej do gabinetu, w którym się lekcje odbywają. Dalej jest apartament starszego z synów pana Pitt, którego nazywają zwykle sir Crawley, a następnie są pokoje młodszego syna, pana Rawdon Crawley. Ten ostatni jest wojskowym, (tak jak ktoś z naszych dobrych znajomych) i jest obecnie przy swoim pułku. Możnaby tu wygodnie pomieścić wszystkich mieszkańców z Russell Square i jeszcze zostałoby wiele wolnego miejsca.
„W pół godziny po naszem przybyciu zadzwoniono na obiad. Moje uczennice towarzyszyły mi do sali. Są to małe jeszcze dziewczynki; jedna z nich ma dziesięć lat, a druga ośm zaledwie. Miałam na sobie muślinową