Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.
113

brodziejstw. Dobry sposób przepędzenia przyjemnie wieczoru!
„Wybiła dziesiąta. Posłano służącego żeby oznajmił panu Pitt i wszystkim domownikom że godzina modlitwy wieczornej nadeszła. Sir Pitt przybiegł najpierwszy, jak człowiek któremu pilno odejść; po nim wszedł Horrocks, następnie lokaje w kanarkowej liberji, za nimi kamerdyner pana Crawley, potem jeszcze trzech barczystych ludzi, otoczonych silnym stajennym zapachem, a nakoniec zamykały orszak cztery kobiety, z których jedna wyfiokowana i pełna pretensji, rzuciła na mnie pogardliwe spojrzenie i uklękła ociężale ze stukiem na posadzkę.
„Pan Crawley odczytał patetycznym głosem modlitwy wieczorne, poczem dano każdemu świecę i całe towarzystwo się rozeszło. Wtenczas to niespodziewana wizyta pana Pitt, o której ci wspominałam, zmusiła mnie przerwać moje pismo.
„Sciskam cię po tysiąc razy, moja kochana, moja najdroższa Ameljo! Dobra noc mój aniele!
Sobota. Dziś rano o piątej godzinie słyszałam kwiczenie małego czarnego wieprza; byłam mu wczoraj jeszcze prezentowaną przez Różę i Violettę, które mnie oprowadzały po wszystkich kurnikach, oborach i karmnikach. Te małe psotnice złapały młode kurczę i chciały je upiec dla mnie, ale groom wyleciał z krzykiem i moje uczennice uciekły przed dokonaniem zbrodni na biednem kurczęciu. Pobiegły potem do ogrodnika prosić o trochę owoców dla mnie: ogrodnik pochwycił się za głowę, mówiąc że straciłby miejsce