Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.
121

były znacznie uszczuplone, a to z powodu spłacanej corocznie kary pieniężnej, nałożonej na pierwszego baroneta, Walpole Crawley, za podrobienie pergaminów i pieczęci. Sir Walpole był niezmiernie towarzyski, ale nigdy nie miał dosyć pieniędzy. Pan Crawley powiedziałby dziś o nim z westchnieniem: Alieni appetens sui profusus, ale sąsiedzi, mniej biegli w łacinie, cenili jak się należy gościnność ówczesnego baroneta, a osobliwie jego piwnice dobrze zaopatrzone, siła psów gończych, chartów, wyżłów etc., dzielne wierzchowce i wspaniałe cugi powozowe. Dzisiaj już inaczej: stajenne rumaki zaprzęgano do pługa albo do omnibusa; sir Pitt używał ich do powozu tylko w dni wolne od pracy około roli, bo zawsze uważał że należy zachować pewne decorum. Wyjeżdżał rzadko, ale czterma końmi, jadł codzień baraninę tylko, ale trzech lokajów musiało usługiwać do stołu.
Gdyby skąpstwo wystarczało do zrobienia majątku, sirr Pitt Crawley zostałby bez wątpienia największym w świecie bogaczem. W stosunkach z dzierżawcami był tak przykry że chyba zupełnie zrujnowani wchodzili z nim w układy. Żeby się nie dać okradać rządzcy i nie zapłacić za drogo człowiekowi znanej już uczciwości, używał licznych podrzędnych ajentów, którzy wynosili się zwykle do Ameryki, unosząc z sobą co było grosza w kasie. Zbiory miewał zawsze nędzne, bo oszczędzał ziarna przy siejbie. Rzucał się na wszystkie przedsiębiorstwa i źle na tem wychodził; woda zalewała mu kopalnie węgla, a każdy wiedział że sir Pitt