Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.
129

od niedawoego czasu zmian w piśmiennictwie. Wszystko co choćby zdaleka dotykało posiadłości, lasów, łąk, ogrodów i stajni baroneta, tak żywo obchodziło Rebekę, że sir Pitt bardzo polubił jej towarzystwo i nie zaniedbywał nigdy zabrać ją i panienki z sobą na codzienną przechadzkę, po śniadaniu. Miss Sharp zawsze znalazła jakąś myśl szczęśliwą i nieraz dobrą udzieliła radę: tu potrzeba było obciąć suche gałęzie, tam wzruszyć ziemię na grządce, ten koń zdawał się jej dobry do wożenia wody a tamten do pługa.
W przeciągu roku niespełna Rebeka posiadała już nieograniczone zaufanie baroneta. W jego nieobecności miss Sharp była wyłącznie panią domu, ale umiała tak dobrze oszczędzać osobistości wpływowe w kuchni i na folwarku że wszyscy nie mogli się wydziwić jej skromnej pokorze i uprzejmej grzeczności.
Synów baroneta moglibyśmy porównać do słoty i pogody, bo nigdy nie widziano ich jednocześnie w Crawley-la Reine. Obadwa czuli nienawiść do siebie. Młodszy z nich, Rawdon Crawley, miał dom ojcowski w największej pogardzie i pokazywał się tylko podczas dorocznej wizyty swojej ciotki.
Mówiliśmy już o zaletach tej szanownej damy: Miała ona siedmdziesiąt tysięcy funtów szterlingów i naznaczyła w większej części Rawdona swoim spadkobiercą. Nieprzezwyciężoną czuła nienawiść do starszego ze swoich bratanków, który dawno już wiedział że duszyczka cioci będzie się smażyć w piekielnych płomieniach. Według niego nic lepszego nie można było rokować o życiu przyszłem braciszka.