surowości, nie robiła jej nigdy ostrych wyrzutów, chociaż możnaby powiedzieć że czułość serca była dla dyrektorki zakładu równie nieznanym jak algebra przedmiotem; wszyscy nawet nauczyciele mieli polecenie obchodzić się z miss Amelją ile możnośei najłagodniej. W samej rzeczy surowość względem niej byłaby niesprawiedliwością.
Nadszedł nareszcie dzień wyjazdu. Miss Sedley zwykle z uśmiechem na ustach lub ze łzami w oczach, czuła się dnia tego dziwnie zakłopotaną. Powrót do rodzinnego domu przejmował ją radością: ale myśl opuszczenia na zawsze pensji budziła w niej żal i smutek. Laura Martin nie odstępowała od trzech dni prawie miss Amelji, której ostatnie chwile pobytu w Chiswick-Mall zapełnione były wymianą upominków i uroczystych obietnic wzajemnego co tydzień przynajmniej pisywania.
— Pisuj do mnie pod adresem mego dziadka, hrabiego Dexter, mówiła miss Saltire.
— Pisuj do mnie codzień, moja najdroższa Ameljo, zawołała w gwałtownem uniesieniu miss Schwartz.
Laura Martin wzięła rękę swej przyjaciółki i patrząc na nią, rzekła z uczuciem:
— Ameljo, będę cię nazywać w moich listach mamą.
(Nie jeden może z naszych czytelników siedząc w klubie przy rozbifie i butelce dobrego wina, wzruszył pogardliwie ramionami przebierając z roztargnieniem szczegóły wyżej przytoczone i napisał ołówkiem na maryginesie naszej powieści: Ckliwy sentymentalizm, czcza gadanina etc... etc... Jest to zapewne jeden z
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.
10