Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.
143

Zapewnie, jak się domyśliłem zmuszał kuzynkę do modlitwy wieczornej.
Książka z kazaniami zostaje w zamknięciu przez czas pobytu miss Crawley w domu, a młody pan Pitt, którego ciocia znosić nie może, wyjeżdża natychmiast do miasta. Na jego miejsce zjawia się kapitan Rawdon lew eleganckiego świata. Muszę ci w kilku słowach jego obraz nakreślić.
Jest to piękny młodzieniec okazałej postawy (ma sześć stóp wysokości) głos ma donośny, używa ener gicznych wyrażeń łając sługi które przed nim na palcach biegają i lubią go za hojność prawdziwie pańską, tak dalece że daliby się za niego porąbać. W przeszłym tygodniu leśniczy i myśliwi zrobili zasadzkę na urzędnika, przysłanego tu z Londyna żeby aresztować kapitana, obili go nielitościwie, dostało się i biednemu pisarzowi, i kto wie jakby się to skończyło gdyby sam baronet w tę sprawę się nie był wdał.
Kapitan ma swego papę w największej pogardzie; nazywa go starym złodziejem. U kobiet wyrobił sobie straszną opinję. Przyjeżdża tu z całym taborym wierzchowych koni i przyrządów myśliwskich, sprasza na objady kogo mu się podoba, ale sir Pitt nic mu na to nie mówi, z obawy żeby obrażając miss Crawley nie stracić zapisu. Kapitan jest na stopie poufałości ze wszystkimi dandysami i magnatami okolicznymi, z którymi pije, trzyma zakłady, jeździ konno, poluje i rozmawia o psach, koniach i wyścigach.
Nie mogę zamilczeć przed tobą o komplemencie jakim mnie nasz lew obdarzył. Sama przyznasz że mu