Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.
153

sukni, pilnowania ognia i usypiania siebie głośnem czytaniem romansów i powieści.
W owym czasie cały modny świat był niezmiernie zajęty dwoma wypadkami, o których wszystkie dzienniki szeroko się rozpisywały. Porucznik Shaffon porwał lady Barbarę Fitzurge, córkę hrabiego Tuman’a a jednocześnie czterdziestoletni ojciec licznej rodziny, Vere-Vane, znany z nieposzlakowanej cnoty i wzorowego prowadzenia się, porzucił nagle swój dom dla pięknych oczu aktorki, mistress Rougemont, liczącej już 65tą wiosnę.
— Cóż można znaleść godniejszego pochwały w charakterze lorda Nelon’a — mówiła ciotka Matylda, nadto że dla kobiety poleciałby w ogień? Taki człowiek nigdy złym być nie może. Nic w mojem przekonaniu nie zasługuje więcej na uwielbienie jak związki oparte wyłącznie na miłości bez żadnych innych względów. Podług mnie szlachcic nie lepiej robi kiedy się żeni z córką młynarza... patrz, naprzykład lord Flowerdale... ale też wszystkie kobiety umierają ze złości. Chciałabym widzieć ciebie porwaną przez jakiego kochanka wysokiego rodu: masz dosyć ładną twarzyczkę i nicby w tem dziwnego nie było.
— A w samej rzeczy to byłoby bardzo ciekawe; odpowiedziała Rebeka.
— A co mi się najwięcej podoba, to kiedy jaki biedak żeni się z bogatą dziedziczką. Wiesz Becky, założyłabym się że Rawdon wykradnie jakąś kobietę.
— Bogatą czy ubogą? spytała naiwnie Rebeka.
— Ach! jakże ty jesteś naiwna! Rawdon nie miałby