Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
12

— Mam to sobie za obowiązek — odpowiedziała spokojnie miss Sharb, schodząc z góry z pudełkiem na czepki w ręku.
Miss Jemina niemało była zdziwioną spokojem panny Sharb w tak ważnej i uroczystej chwili.
Becky Sharp zastukała lekko do drzwi, a otrzymawszy pozwolenie wejścia, zbliżyła się, nie okazując najmniejszego zmieszania i powiedziała czystą francuską wymową:
Mademoiselle, je viens vous faire mes adieux.
Miss Pinkerton nie rozumiała ani słowa po francusku, chociaż jej uczennicom język ten nie był obcy. Nasza przełożona przygryzła usta i podniósłszy majestatycznie głowę, rzekła poważnie:
— Żegnam cię, miss Sharp, bądź zdrowa.
Mówiąc to miss Pinkerton wyciągnęła rękę, jak gdyby chciała dać sposobność pannie Sharp uściskania jednego palca tej ręki, która widocznie w tym celu została w powietrzu zawieszoną.
Miss Sharp ukłoniła się głęboko i cofnęła rękę, odmawiając przyjęcia tak wysokiego zaszczytu, jaki chciano jej ofiarować.
Nieprzewidziane to znalezienie się miss Sharp przejęło Hammersmitowską Semiramis zgrozą, oburzeniem i wywołało w niej tak gwałtowne poruszenie, że ubranie jej głowy, wielce do turbanu podobne, silnie się zatrzęsło. Była to niema walka pomiędzy młodą dziewczyną a starą matroną, w której ta ostatnia uległa.
— Niech cię niebo błogosławi, moje dziecko! —