Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.
159

państwa Sedley; my go po całych dniach nie widujemy wcale.
W takim razie kapitan przymuszał się niezręcznie do uśmiechu i zwracał rozmowę według światowego zwyczaju na przedmioty niewinne jak opera, ostatni bal u księcia w Carlton House, lub uciekał się do tego zręcznego środka jak deszcz i pogoda. Któż z łaskawych czytelników nie doznał dobrodziejstw tego niewyczerpanego tematu tak ulubionego w salonach?
— Twój luby przewyższa niewinnością trzynastole tnie dziewczynki! — mówiła Marja do Joany Osborne po odejściu kapitana Dobbin — czy uważałaś jak poczerwieniał. Kiedy powiedziałam że Jerzy zawsze jest przy Amélji?
— Jaka szkoda — odpowiedziała Joanna — że Fryderyk Bullock nie ma choćby w setnej części tej skromności nieprawdaż Marjo?
— Skromności! Chcesz zapewne powiedzieć niezgrabności. Nie życzę sobie wcale żeby Fryderyk rozdzierał mi suknie i deptał po nogach jak tobie zrobił kapitan Dobbin na wieczerzy u Perkins’ow.
— Jakto? on? suknię Joanny? — zapytała barczysta nauczycielka miss Wirt. — Jakimże sposobem kiedy on tańczył z Amelją?
W samej rzeczy kapitan Dobbin mocno był zakłopotany, ale nie uważał za stosowne mówić pannom Osborne że był już tego dnia u Sedlejów pod pozorem zobaczenia się z Jerzym, którego jednak nie znalazł tam wcale. Zastał tylko Amelję stojącą w oknie salonu, smutną i zamyśloną.