— Co pani chcesz przez to powiedzieć? Czy to że chora nigdy nie wyzdrowieje, czy też że ja nigdy nie wyjadę? Zaręczam pani że za parę tygodni nadalej chora przyjdzie do siebie, a ja będę mogła powrócić do moich uczennic w Crawley la Reine i pielęgnować ich matkę daleko więcej cierpiącą, aniżeli nasza uko chana miss Matylda Crawley. Nie masz pani czego być niespokojną, moja dobra miss Briggs, jestem biedna dziewczyna, bez opieki, bez przyjaciół, i nie mam wcale zamiaru wyrugowania kogokolwiek z łask panny Matyldy. Wierz mi pani że w tydzień po moim wyjeździe miss Crawley nie pomyśli nawet o mnie, gdy przeciwnie przywiązanie, jakie ta zacna osoba ma dla pani, jest dziełem wielu lat i musi koniecznie być trwałem. Nalej mi pani trochę wina, kocha miss Briggs i bądźmy zawsze w zgodzie! O! pani wiesz jak ja jestem opuszczoną i jak potrzebuję życzliwej przyjaciółki!
Miss Briggs była prawie bez żółci, a była tkliwego serca; podała rękę w milczeniu swej towarzyszce, ale nie mogła uśmierzyć głębokiego żalu do ukochanej Matyldy, która zdawała się zapominać zupełnie o biednej Arabelli. Po skończonym objedzie Miss Rebaka Sharp (gdyż była to ona) wróciła do pokoju chorej, wyprawiszy ztamtąd bardzo grzecznie nieszczęśliwą Firkin.
Tłumiąc gniew i zazdrość w sercu, mistress Firkin zeszła na pierwsze piętro. Brzęk filiżanki i łyżeczki które z pokoju chorej wynosiła, sprowadził pannę Briggs ku drzwiom wiodącym na schody.
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/187
Ta strona została uwierzytelniona.
183