Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.
199

— Tym razem Pitt byłby zawzięcie zły — dodał Rawdon śmiejąc się.
Rebeka milcząca, jakby najżywiej dotknięta tym smutnym wypadkiem, opuściła salon przed wyjściem Rawdona; ale ślepy traf zrządził że właśnie w chwili, kiedy kapitan miał wracać do siebie, Rebeka spotkała go na dole i długo jeszcze z nim rozmawiała.
Nazajutrz rano, kiedy miss Crawley czytała spokojnie jakiś romans francuski, Rebeka stojąc przy oknie zawołała nagle:
— Sir Pitt!
W tej chwili rozległ się silny głos dzwonka.
— Moja kochana Sharp, ja nie mogę, ja nie chcę go widzieć. Każ powiedzieć że mnie nie ma w domu, albo zejdź sama i powiedz że jestem cierpiącą i nikogo nie przyjmuję. Nadto czuję się wzruszoną żebym mogła widzieć mego brata w tak bolesnej chwili.
To powiedziawszy miss Crawley znowu czytać zaczęła.
Sir Sitt zamierzał już wchodzić na pierwsze piętro, gdy Rebeka wstrzymała go mówiąc że miss Crawley mocno chora przyjąć go nie może.
— Tem lepiej — odpowiedział — wejdź pani do salonu, to się rozmówimy.
— Miss Decky — mówił baronet kładąc na stole czarne rękawiczki i kapelusz krepą okryty — pani jesteś mi koniecznie potrzebną w Crawley la-Reine.
— Mam nadzieję wrócić prędko — odpowiedziała cichym głosem Rebeka. — Jak tylko miss Crawley będzie