Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.
204

— Tak jest — odrzekł sir Pitt — to wszystko prawda.
— I ona ci odmówiła rzeczywiście?
— A tak — odpowiedział baronet śmiejąc się głośno.
— Ta odmowa, jak widzę, nie bardzo cię zasmuca, dodała miss Crawley.
— Ani trochę — odpowiedział wesoło baronet.
Miss Crawley nie umiała sobie zdać sprawy z tego co widziała: Szlachcic starożytnego rodu klęka przed biedną guwernantką i wybucha śmiechem odebrawszy odmowną odpowiedź; z drugiej strony, uboga dziewczyna odrzuca rękę baroneta i cztery tysiące funtów szterlingów dochodu; w tem wszystkiem było coś nie pojętego dla miss Crawley; musiała to ostatecznie być jakaś intryga, przechodząca wszystko co tylko genjalny Pigault Lebrun mógł w swojej wyobraźni ułożyć.
— Bardzo mi przyjemnie widzieć cię tak wesołym — mówiła znowu do brata — ale nic a nic tego nie rozumiem.
— To rzecz wyśmienita! Ktoby się mógł tego spodziewać? mówił sir Pitt śmiejąc się.
— Czego się spodziewać? — zawołała niecierpliwie miss Crawley, uderzając nogą o posadzkę. — Cóż to znaczy, miss Sharp, czy miałabyś czekać na rozwód księcia regenta? Czy może uważasz że nasza rodzina nie jest dosyć świetną ażebyś mogła wejść do niej?
— Postawa, w jakiej mnie pani tu zastałaś, dowodzi jak wysoko cenię zaszczyt, jaki mnie spotkał przed chwilą. Biedna sierota, od wszystkich opuszczona doznałam tyle w domu państwa dobrodziejstw, że potrze baby zimnym być głazem, potworem bez serca, żeby