Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.
217

Zdawało się że miss Briggs chciała połknąć list oczami: przebiegała go z największą chciwością i oto co w nim wyczytała:
„Kochana miss Briggs znajdzie — pewna jestem — w swem dobrem sercu choć trochę współczucia i po błażania dla nieszczęśliwej swojej przyjaciółki, która ze łzą w oku i z błogosławieństwem na ustach zmuszona jest opuścić ten dom, gdzie biedna sierota przytułek dla siebie znalazła. Obowiązki, od których mnie nic uwolnić nie może, nakazują mi spełnić wolę męża i udać się pod skromną strzechę, gdzie wspólnie szczęście lub niedolę dzielić z nim powinnam. Najdroższa miss Briggs! Zechciej uwiadomić o tem moją najukochańszą przyjaciółkę i opiekunkę; powiedz jej że oddalając się od niej zrosiłam łzami poduszkę, na której ten anioł spoczywa. O! ileż nocy bezsennych spędziłam przy tem łóżku, czuwając nad moją najdroższą opiekunką! O! jakżebym chciała koić zawsze jej cierpienia, jeżeliby, broń Boże, była tego potrzeba. Z jakąż radością będę witać znowu ten dom, gdzie tyle drogich zostawiłam wspomnień! Z jaką trwogą oczekiwać będę odpowiedzi, mającej ostatecznie stanowić o moim losie! Cokolwiekbądź nastąpi, w sercu mojem nigdy nie wygaśnie wdzięczność dla drogiej mi istoty, która mnie sierotę raczyła uznać godną żebym została jej bratową. Kiedy sir Pitt zaszczycił mnie swoją propozycją, powiedziałam mu że nie jestem już wolną; ale nie miałam odwagi wyznać mu że nie mogę zostać żoną tego, którego jestem już córką! Tak — poślubiłam najlepszego, najszlachetniejszego z łudzi, a tym jest Rawdon