pastorowej stosowną, żeby przystąpić do drażliwej operacji.
— Rebeka odmówiła baronetowi — rzekła mistress Bute — bo... bo... nie mogła zrobić inaczej.
— Wiem ja to bardzo dobrze że wszystko ma swoją przyczynę — odpowiedziała miss Crawley — wiem — i mówiłam wczoraj mojej Briggs że Rebeka kocha kogo innego.
— Tak jest — rzekła z kolei Briggs — ona kocha kogo innego, a nawet niestety! jest już mężatką!
— Tak; jest już mężatką, powtórzyła mistress Bute.
— Jakto? zawołała miss Crawley. Co za przewrotność tej małej Sharp; nic mi nie powiedzieć! Niechże tu zaraz do mnie przyjdzie.
— Ah! nie przyjdzie ona tak prędko — mówiła Briggs pomału — tylko nie potrzeba lękać się i niepokoić... Co się stało to się już nie powróci; Rebeka pojechała na długo... a może na zawsze.
— Kiedy? gdzie? a któż mi przygotuje czekoladę? Niech mi ją tu w tej chwili przyprowadzą! Ja chcę natychmiast widzieć ją tu, natychmiast!
— Na miłość Boga, Briggs, nie dręcz ją dłużej — zawołała pastorowa. — Niech lepiej o wszystkiem się już dowie!
— Mówicie że jest mężatką — rzekła zniecierpliwiona miss Crawley — więc za kogoż wyszła?
— Za... za krewnego...
— No dysyć już! mówcie; bo chyba chcecie umyślnie moje nerwy rozdrażnić!
— Ach! moja kochana, odwagi! Miss Briggs, pod-
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/224
Ta strona została uwierzytelniona.
220