pisaniem biletów zapraszających na bal, który miała dać u siebie. Mąż jej powrócił z miasta i usiadł przy kominku nie przemówiwszy ani słowa. Pani Sedley za to mogła się wygadać.
— Nasze biedne dziecko bardzo jest zmartwione — rzekła matka — od pewnego czasu. Jerzy zupełnie ją zaniedbuje. Nienawidzę śmiesznych pretensji w tej rodzinie. Panienki nie były tu od kilku tygodni, a Jerzego dwa razy w mieście widziano i pomimo tego nie przyszedł do nas. Edward Dale widział go na operze. Jestem najmocniej orzekonana że Edward ożeniłby się z naszą Amelją; i kapitan Dobbin nie byłby od tego ale ja nie bardzo życzyłbym sobie wojskowego na zięcia. Patrz na postępowanie Jerzego, cóż po nim można się spodziewać na przyszłość? Podług mnie należałoby takich panów rozumu nauczyć. Dosyć byłoby ośmielić cokolwiek Edwarda Dale, a zobaczylibyśmy coby z tego wynikło. Otóż, panie Sedley, będziemy mieli wieczór w naszym domu... Ale cóż znaczy to uparte milczenie? Czy się co stało, że ani słowa od ciebie wydobyć nie można?
John Sedley zbliżył się do żony i obejmując ją rzekł z uczuciem:
— Marjo, jesteśmy zupełnie zrujnowani. Nowe życie pracy, niedostatku może, otwiera się przed nami! Wolę ci powiedzieć wszyszystko, bo na cóż się przyda zakrywać to, co się już stało?
Drżący głos starca zdradzał jego wzruszenie; oba wiał się on zasmucić żonę tem wyznaniem, ale odwaga z jaką pani Sedley przyjęła ten cios, a nadewszystko
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/234
Ta strona została uwierzytelniona.
230