siedniego szynku butelki z gorącemi napojami i umiejącej zabawić całe towarzystwo wyśmiewaniem najszanowniejszych osób bez różnicy stanu i wieku.
Te wiadomości, zręcznie zebrane, były następnie miss Matyldzie z większą jeszcze zręcznością podane. Powiedziano jej że pani Rebeka Crawley była córką baletnicy, że sama przez jakiś czas skakała na deskach teatralnych, że służyła nieraz za model malarzom, że pomagała swemu ojcu wypróżniać butelki i że nakoniec była bardzo znaną we wszystkich szynkach i kawiarniach. Sens moralny tej historji był taki, że osoba, która siebie szanuje, nie może i nie powinna widzieć podobnej jak Rebeka kobiety, ani człowieka, który się z taką awanturnicą połączyć odważył.
Jeżeli troskliwość, jaką pani pastorowa otaczała chorą kuzynkę, mogłaby się czytelnikowi wydać podej rzaną, to możemy go upewnić że obawy aptekarza Clump o zdrowie miss Matyldy były zupełnie szczere. Dowiedziawszy się od lekarza że zbyteczne pielęgnowanie chorej, ciągła djeta i uporczywe trzymanie jej w łóżku, drażniąc nieustanie system nerwowy, mogą sprowadzić złe skutki, pan aptekarz Clump silnie był zatrwożony o stały dochód, który mu nerwy miss Matyldy co roku przynosiły. Postanowił więc wpływać na mistress Butte i skłonić ją do przyjęcia pewnych hygjenicznych reform, mogących zagrożoną egzystencję miss Crawley przedłużyć i dochód apteki na jakiś czas jeszcze zapewnić. Szczęściem dla pana Clump mistress Butte sama zagaiła z nim rozmowę; była ta sposobność, z której należało korzystać.
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/245
Ta strona została uwierzytelniona.
241