Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/249

Ta strona została uwierzytelniona.
245

jego żony, sprawiły inny zupełnie skutek: miss Craley czuła cały ciężar zbytecznej troskliwości i myślała już o tem żeby się wyrwać z rąk swego anioła stróża. Jednego dnia była jakoś silniejsza i podniosła chorągiew buntu: zamiast jechać do Highgate i Hornsey, miss Crawley kazała się zawieść do parku. Obawy mistress nie były płonne. Faeton Rawdona ukazał się z daleka i zbliżał się powoli ku powozowi, w którym siedziała miss Crawley obok swojej opiekunki i miss Briggs na przodzie z pieskiem. Kiedy powozy mijać się miały, Rebeka wychyliwszy głowę, spojrzała z czułością na ciotkę Matyldę a serce jej biło gwałtownie. Sam Rawdon nawet zdawał się lekko wzruszony, ale kapelusz miss Matyldy był ciągle zwrócony w stronę przeciwną. Mistress Butte obsypywała pieska serdecznemi pieszczotami; powozy się minęły, pastorowa swobodniej na koniec odetchnęła.
— Wszystko na nic — odezwał się Rawdon do żony.
— Próbój jeszcze raz, choćby przyszło o powóz zaczepić — odpowiedziała Rebeka.
Rawdon nie miał odwagi pójść za tą radą. Kiedy powozy powtórnie się mijały podniósł rękę do kapelusza, ale tym razem spotkał piorunujące spojrzenia obu ciotek.
Był to zapewne wieki tryumf dla mistress Butte, która jednakże zrozumiała całą doniosłość niebezpieczeństwa, na jakie ją narażały spacery w parku. Po kilku zręcznie naciągniętych frazesach, udało się pastorowej wmówić w pannę Matyldę że dla jej zdrowia wieś jest