Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/262

Ta strona została uwierzytelniona.
258

zdobycia szkatułki panny Schwartz? odpowiedział Jerzy z oburzeniem.
Stary zdawał się trochę zakłopotany tą uwagą, ale ulegając wrodzonemu uporowi, odrzekł po chwili:
Jutro będziesz u nas na objedzie; chcę żebyś tu był zawsze jak tylko miss Schwartz zapowie nam swoją wizytę. Jeżeli potrzebujesz pieniędzy, to możesz zajść do pana Schopper’a.
Nowy zatem przedział wznosił się pomiędzy Jerzym i Amelją, nowa przeszkoda groziła im wiecznym rozdziałem. Dobbin i jego przyjaciel odbywali ciągle wspólne narady; ten ostatni nie zrażał się przeciwnościami i gotował się do zaciętego oporu.
Interesująca mulatka nie przeczuwała intryg przez rodzinę Osbornów prowadzonych; nie podejrzywała nigdy szczerości pieszczot, jakiemi ją siostry Jerzego obsypywały i przyjmowała chętnie ich zaprosiny żeby się przypatrzeć czarnym wąsom kapitana, które dosyć przyjemne na niej sprawiały wrażenie.
Jerzy dziwną posiadał zręczność że umiał być sentymentalno melancholicznym, co, jak wiemy, porywa często serca tkliwej natury. Czy to się skarżył na gorąco, czy nawet zapraszał kogo na lody, nadawał swoim wyrazom taką barwę smutku i tęsknoty, że przeszłość jego stawała ci natychmiast przed oczami w formie jakiegoś strasznego i burzliwego dramatu. Spoglądał z szyderskim uśmiechem lub z wyrazem politowania na lwów trzeciego rzędu, których na salonach swego ojca spotykał. Jedni śmieli się z niego, drudzy nienawidzili go, a inni nakoniec, jak kapitan Dybbin naprzykład,