Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/286

Ta strona została uwierzytelniona.
282

XXIV.
Pan Osborne wykreśla kogoś z biblji rodzinnej.

Kapitan miał jeszcze przed sobą najtrudniejszą część swego posłannictwa do spełnienia; wyszedłszy z Russel Square udał się do miasta i zmierzał w kierunku tej części City, gdzie było bióro pana Osborna. Myśl spotkania się z ojcem Jerzego nie zbyt uśmiechała się Willjamowi; kilka razy chciał się już cofnąć z drogi, wiedząc dobrze że panny Osborne nie będą zwlekać z uwiadomieniem ojca o tem, co się stało, bo tajemnicy długo zachować nie potrafią. Ale Dobbin przypomniał sobie że obiecał Jerzemu zdać sprawę z usposobienia Osborna i opowiedzieć w jaki sposób ojciec przyjmie niespo dziewaną wiadomość. Bilecik, w którym kapitan prosił o kilka chwil czasu dla pomówienia w interesie Jerzego, poprzedził wizytę dyplomaty. Pan Osborne kazał najuprzejmniej prosić kapitana i czekał go niecierpliwie, pewnym będąc że przynosi mu wyrazy skruchy synowskiej i zdanie się na łaskę lub niełaskę ojca.
— Będziemy mieli wkrótce świetne wesele, mówił stary do pierwszego komisanta p. Szopper, zacierając ręce z ukontentowania.
Kapitan spodziewając się niemiłej a może nawet burzliwej rozmowy, wchodził do biura z przykrością a nawet z lekkim wyrzutem sumienia, bo w samej rzeczy któż jeżeli nie on ożenił Jerzego z Amelją?
Spojrzenie przenikliwe Szopper’a siedzącego przystole na wysokim taborecie, było już dostateczne żeby kapitanowi resztę odwagi odebrać.
— Wejdź pan — powiedział pierwszy komisant, wska-