Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/294

Ta strona została uwierzytelniona.
290

tego portret naturalnej wielkości pana Osborna, z jego fotelem czerwonym i z kałamarzem srebrnym, zajął honorowe miejsce w jadalnej sali, zamiast wspomnionego wyżej wizerunku.
Po odejściu pana Osborna całe towarzystwo uczuło się swobodniejszem; wszyscy przeszli jednak na pierwsze piętro, nawet Bullock wyrzekł się niewypróżnionych jeszczebutelek i postępował na palcach za pannami, byleby nie zostać samemu obok gabinetu starego Osborna.
W godzinę potem, kiedy już dobrze zmierzchło, służący odważył się uchylić drzwi gabinetu i postawił na stole światło i herbatę. Pan Osborne zdawał się bardzo zajęty czytaniem gazety, ale po wyjściu służącego wstał, zamknął na klucz drzwi od swego pokoju, i wysunął jedną z szufladek wielkiego mahoniowego biura, w której znajdowały się papiery najrozmaitszej treści, ale tyczące się tylko Jerzego. Były tam nagrody szkolne, pierwsze rysunki, kreślone z pomocą, a często i ręką nauczyciela; pierwsze listy, krzywemi i niepewnemi literami pisane, zaczynające się zwykle czułościami dla mamy i papy, a kończące się na gorących prośbach o to, za co się dostaje ciasteczek i t. d. Imię pana Sedley, jako ojca chrzestnego, często się w tych listach powtarzało. Stary Osborne mruczał jakieś wyrazy i zaciskał pięście, jak tylko to nienawistne imię nawinęło mu się pod oczy. Papiery były porządnie powiązane w pakieciki; na jednym z nich był napis: List Jerzego z prośbą o pięć szylingów; na drugim: Jerzy prosi o konika; na trzecim: Rachunek doktora