William Dobbin czynił tymczasem wszystko co się dało żeby Jerzemu jak najwięcej pozyskać przyjaciół. Znając potęgę dobrej kuchni i dobrego wina, napisał wróciwszy do siebie bardzo uprzejmy list do pana Tomasza Szopper z zaproszeniem na obiad u Staughtera na dzień następny. Zacny komisant odpisał skwapliwie że będzie miał zaszczyt i przyjemność stawić się w miejscu i w czasie oznaczonym; a powróciwszy z biura odczytał żonie i córkom zaproszenie i kopję odpowieezi na list kapitana. Rodzina Szopperów, zebrana około stołu, na którym podano herbatę; rozmawiała o wielkich wojownikach owego czasu i o magnatach angielskich. Kiedy córki odeszły do siebie, pan Szopper długo jeszcze rozmawiał z żoną o dziwnych wypadkach jakie w domu Osbornów zajść musiały, i wyznał że nigdy dotąd nie widział swego pryncypała w tak nerwowym stanie jak po rozmowie, jaką tenże miał z kapitanem Dobbin. Zresztą musiało tam coś zajść nadzwyczajnego — mówił Szopper — skoro pan Osborne kazał zrobić ogólny wykaz sum wypłaconych synowi w ciągu trzech lat ostatnich.
Sen komisanta był zapewne spokojniejszy aniżeli sen jego pryncypała. Nazajutrz rano, zjadłszy śniadanie z dobrym apetytem, pan Szopper uściskał swoje córeczki i poszedł do biura, ustrojony w najpiękniejszy świąteczny garnitur, obiecując żonie używać z umiarkowaniem wybornego porto kapitana. Mistress Szopper z dumą patrzyła na żaboty swego męża i była zachwycona jego urodą, jako też i wytwornością jego stroju.
Ukazanie się pana Osborna w biurze zwróciło ogólną
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/296
Ta strona została uwierzytelniona.
291