Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/307

Ta strona została uwierzytelniona.
303

czór! Morze spokojne, a noc tak jasna, że zdaje mi się iż widzę brzegi Francji.
— Wiesz pan co myślę zrobić? — ciągnęła dalej po chwili milczenia — Musiałeś pan słyszeć że doskonale pływam; otóż wybiorę chwilę kiedy stara Briggs będzie w kąpieli, podpłynę do niej pod wodę i schwyciwszy ją za nogę dam do wyboru: śmierć albo po jednanie nas z ciotką. Przyznasz pan że to myśl genjalna, nieprawdaż?
Jerzy wybuchnął głośnym śmiechem.
— Jakże wy tam oboje hałasujecie — zawołał Rawdon rozdając karty.
Amelja nie mogła dłużej panować nad sobą wyszła więc do swego pokoju i zalała się rzewnemi łzami, puszczając wodze długo tłumionej boleści.
Nazajutrz Jerzy Osborne, po rozmowie z kapitanem Dobbin, wszedł do pokoju Amelji, trzymając w ręku list ojcowskiego plenipotenta. Postawa jego była milcząca i uroczysta, a biedna Amelja oczekując ciągle jokiegoś ciosu, myślała że nowe przed nią ukrywają nieszczęście. Cała drżąca, podbiegła do męża i błagała go żeby jej wszystko powiedział.
Jerzy unikał widocznie odpowiadać na naglące zapytania Amelji co do wyjścia na linję bojową, smutnie tylko potrząsając głową powiedział:
— Nie, moja Ameljo, nie o to tu idzie; więcej nie równie o ciebie, aniżeli o mnie się lękam. Odebrałem bardzo niepomyślne wiadomości od mego ojca. Wszystkie stosunki pymiędzy nim i nami są zerwane; najcięższy niedostatek nas czeka; jak się tego nie lękam dla