Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/308

Ta strona została uwierzytelniona.
304

siebie, ale ty czy potrafisz znieść nędzę? Czytaj! — dodał, podając list żonie.
W miarę jak Amelja przebiegała podane sobie pismo, twarz jej przybierała wyraz pogody promieniejącej radością. Bo dla kochającej kobiety nie ma większego szczęścia jak dzielić z przedmiotem swojej miłości łzy, smutki i niepokoje. Amelja, której wyobraźnia podniosła do olarzymich rozmiarów poświęcenie Jerzego, zawstydziła się prawie swojej radości i rzekła spokojnie:
— O! mój Boże! twoje szlachetne serce musi okropnie cierpieć na samą myśl zerwania stosunków z ojcem!
— Naturalnie — odpowiedział Jerzy z miną strapioną.
— Ale gniew twego ojca nie może trwać długo, bo któż miałby odwagę gniewać się na ciebie, mój drogi? Pewna jestem że ojciec wszystko ci przebaczy; o! bo gdyby miało być inaczej, to całe moje życie byłoby zatrute.
— Najsroższe ubóstwo nie zdołałoby mnie samego zatrwożyć, gdybym się nie obawiał o ciebie, moja Em my. Cóż mnie obchodzi niedostatek? Nie chwaląc się, mogę powiedzieć że znalazłbym w sobie dosyć zasobów żeby wyjść z najtrudniejszego położenia.
— Oh, to więcej jak pewne — odrzekła Amelja przekonana że jeneralski stopień nie może ominąć jej męża.
— Tak więc moja droga już jest wytknięta, ale z tobą, mój aniele, co się stanie!... Ah! ja nie mogę oswoić się z tą myślą żebyś była pozbawioną wygód i nie mogła zajmować stanowiska, jakie się mojej żonie w świecie należy. Pomyśleć że musiałabyś znosić nie-