nowym. Otóż w tej chwili młody wojskowy przejeżdżał konno obok powozu, spojrzał na Amelję i powiedział: — Na honor! cóż to za piękna dziewczyna! — Wyraz zadowolenia rozpromienił twarz Amelji, pokrytą rumieńcem. Kiedy nasze podróżne zbliżały się do Russel Square, rozmowa toczyła się o modach i o strojach damskich; Amelja wiedziała już że rodzice mieli ją zawieść na bal do lorda majora, z zajęciem więc wypytywała się przyjaciółki, czy młode panienki używają pudru do włosów, czy noszą lub nie bawety i rogówki w spódnicach i t. p. Powóz zatrzymał się przed domem. Miss Sedley, opierając się na ramieniu murzyna, wyskoczyła z powozu wesoła i szczęśliwa. Wszyscy domownicy i słudzy zebrali się w dziedzińcu na powitanie przyszłej pani.
Po pierwszych przywitaniach Amelja oprowadzała już Rebekę po całym domu, pokazywała jej bibljoteczkę fortepian, suknie, koronki, broszki i naszyjniki. Zmusiła prawie Rebekę do przyjęcia pierścionka z kornaliną i turkusami, dała jej szarfę i uprosiła u matki pozwolenie podarowania Rebece białego, kaszmirowego szala, który nie był już potrzebny teraz gdy brat jej przywiózł dwa nowe szale z Indji.
Rebeka zobaczywszy piękne wyroby indyjskie, powiedziała z wyrazem głębokiego przekonania: „Jak to dobrze mieć brata!“ Te słowa wywołały w sercu Amelji żywą litość dla Rebeki. — Biedna dziewczyna, myślała w duchu Amelja, sama jedna na świecie, biedna sierota, bez rodziców i przyjaciół!
— Nie, Rebeko, nie będziesz opuszczona, rzekła
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.