szego pułku, a córkę Fitzjurld Bersford z Burgo Malony, w pobliżu Glen Malony, w hrabstwie Kildare.
— I z Murgan-Square, ma się rozumieć — dodał major.
— Tam to właśnie zakochałeś się i starałeś o mnie, kochany majorze — zawołała majorowa.
Major potwierdzając skinął głową.
Poczciwe to majorzysko służyło w wojsku angielskiem we wszystkich częściach świata. Chociaż zawdzię czał stopień zasługom swoim wojskowym, a nie intrygom buduarowym, był to jednakże człowiek niesłychanie łagodny, milczący i spokojny jak baranek, którym żona kierowała do woli. Milcząc siadywał przy oficerskim objedzie, a wychyliwszy kilka szklaneczek mocnych trunków, wracał do siebie i zakrapiał się winem. Jeżeli otworzył usta, to z każdym się zgadzał zawsze i w każdym przedmiocie. Życie jego płynęło szczęśliwie i spokojnie. Palące słońce Indji nie rozpaliło jego krwi, a żółta febra żadnego nie wywarła wpływu na twardą jego korę. Z taką samą obojętnością szedł na baterję, z jaką siadał u zastawionego stołu. Apetytu nie miał wybrednego, wszystko mu jedno było: pieczeń końska czy zupa żółwia. Żyła jeszcze stara matka jego, pani O’Dowd z O’Dowdston, której raz tylko dał dowód nieposłuszeństwa gdy uciekł z domu do wojska i gdy postanowił ożenić się z zuchowatą Peggy Malony. Peggy była jedną z pięciu córek szlachetnej rodziny Glon-Malony, która wydała razem jedenaścioro dzieci. Mąż jej, a zarazem kuzyn, gdyż był z nią spokrewniony przez matkę, zawdzięczał jej niesłychany zaszczyt pokre-
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/335
Ta strona została uwierzytelniona.
331