Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/337

Ta strona została uwierzytelniona.
333

zadziwiło jednak takie obcesowe przyjęcie i wprowadzenie do nowej a licznej rodziny pułkowej.
— Wszyscy u nas tutaj dosyć dobrzy ludziska — prawiła majorowa. Nie masz pułku, w którymby się znalazło więcej zgody i jedności jak w naszym. Nieznane nam są kłótnie, plotki i podstępy. Owszem — wszyscy się bardzo lubimy i ufamy sobie wzajemnie.
— Naprzykład: pani i pani Magenis — wtrącił Jerzy z uśmiechem.
— Pani kapitanowa Magenis i ja — pogodziłyśmy się przecie, pomimo że postępowanie jej ze mną było niegodziwe: o mało mi włosy nie posiwiały, o mało nie umarłam ze zmartwienia.
— Kochana Peggy — szkodaby było kruczych, pięknych twoich warkoczy — zawołał major.
— Stul dziób, stary poczciwcze! Tak to wszyscy mężowie, panie Osbornie! Każdy z nich pragnie zaraz podnosić nosa do góry. Co do mojego Mika, powiedziałam mu raz na zawsze że wolno mu tylko otwierać gębę aby dać hasło: pić, jeść i spać. Muszę ci przed stawić całe towarzystwo pułkowe, a jak będziemy sam na sam, opowiem ci wszystkie szczegóły. Racz mnie teraz pani przedstawić swojemu bratu; bardzo przystojny człowiek, przypomina mi kuzyna mojego, Doma Malony z Ballymalony. Wyobraź pani sobie, ożenił się ten mój kuzyn z Ofelją Skully z Oysterthown, kuzynką lorda Poldoody... Panie Sedley... bardzo mi przyjemnie poznać pana. Spodziewam się że pan będziesz dzisiaj na objedzie z nami przy stole oficerskim... Mick! pa-